obecność film na faktach

HornyPerfect ocenił (a) ten film na: 9. szymonduda99 ta historia jest na faktach. ogladałam filmik , w którym reżyserka mówiła , ze to jest prawdziwa historia , lecz z domieszką jej 'widzimisię' ;) Odpowiedz 2012-02-11 17:12:28. użytkownik usunięty ocenił (a) ten film na: 9. Film bardzo dobrze zrobiony od strony technicznej.Nieźle zagrane role pary Warrenów.Sama fabuła przewidywalna , a film mało straszny.Osoby,które oglądały Amityville lub Dzisiaj o opowiem wam o horrorach, które inspirowane są prawdziwymi wydarzeniami!film na drugim kanale: https://youtu.be/rIfafLrH3csMoja nowa platforma: http TAJEMNICA FILOMENY Mocny film o potędze wiary Nasza RECENZJA. Okrzyknięty przez niektóre media „antykatolickim” film powracającego do wielkiej formy Stephena Frearsa jest paradoksalnie apologią chrześcijaństwa. Oparta na faktach opowieść o kobiecie, która szuka swojego syna, oddanego na siłę do adopcji przez siostry zakonne Nikt mi nie wmówi że takie sceny miały miejsce w rzeczywistości, legendy, legendy, legendy, teraz w każdym filmie ściemniają że jest na faktach aby przyciągnąć widzów. nonton film fast five sub indo rebahin. Horror "Obecność" jest to film oparty na faktach. Nakręcono go w 2013 roku. Opowiada on o rodzinie, która wprowadza się do domu, gdzie straszy. Cała akcja ma swoje podłoże w prawdziwych wydarzeniach. W roku 1971 rodzina Perron przeprowadziła się do domu pochodzącego z XVIII wieku w Rhode Island. Już pierwszego dnia po wprowadzeniu jedna z córek (było ich 5), dostrzega starszego pana siedzącego na fotelu, po czym okazuje się, że nikogo tam nie ma. W filmie nie ma o tym mowy. Podobno w domu tym wcześniej mieszkały inne rodziny, które również doświadczyły tragicznych wydarzeń. Pierwsza osobą, która tu zginęła, był John Arnold, który się powiesił w jednym z przybudowanych budynków. Miał 93 lata. Potem w domu miały miejsce jeszcze inne wypadki, zatrucia, samobójstwa itp. Dom nawiedzało wiele duchów, ale najgroźniejszym z nich był duch matki, która najpierw zamordowała swoje dziecko, a później sama powiesiła się na drzewie. I ten właśnie fakt jest przedstawiony w filmie. Duch ten podobno bał się ognia, ale to w w filmie też nie jest ukazane. Trailer filmu Obecność: Rodzinie pomaga małżeństwo, którego zadaniem jest zwalczenie duchów. Są to specjaliści od zjawisk paranormalnych, którzy chcą pomóc rodzinie zrozumieć co się dzieje w ich domu. Niestety nie udało im się tego dokonać, a rodzina wyprowadziła się w 1980 roku. W filmie akcja potoczyła się inaczej. Obecnie jest już droga część horroru "Obecność 2" również opowiadający o rodzinie, która wprowadza się do nawiedzonego domu. Trailer filmu Obecność 2: Zaprawieni w duchowym boju Warrenowie przychodzą z pomocą kolejnej rodzinie, nękanej przez złowrogą istotę nie z tego świata. Prędko okaże się jednak, że w tej sprawie nic nie jest zwyczajne, a oni sami przyciągną uwagę wroga bardziej, niż kiedykolwiek przedtem. Wybierając się na Obecność 3, znacie pewnie poprzednie części serii. Jeśli nie, przybliżę Wam pokrótce, z czym mamy do czynienia. W filmach tych, opatrzonych mianem „historii opartej na faktach”, oglądamy pracę Lorraine i Eda Warrenów, czyli współdziałających z Kościołem świeckich ekspertów od opętań i wszelkich innych zjawisk nadprzyrodzonych czy demonicznych. To właśnie oni zmierzyli się, między innymi, ze słynną lalką Annabelle. Niczym detektywi, podejmują oni sprawy zgłaszane im przez prywatne osoby dręczone przez złe moce, a następnie uwalniają je od utrapienia, dzięki wiedzy i sile duchowej Eda oraz zdolnościom mediumicznym Lorraine. Zagadka inna niż wszystkie Pierwsze sceny od razu rzucają nas w wir akcji – patrzymy, jak się wydaje, na końcowy etap pracy małżeństwa z rodziną owładniętego przez demona kilkuletniego chłopca, Davida. Jego „lokator” jest już ewidentnie rozwścieczony, zsyłając nań przerażające wizje i przymuszając do potencjalnie morderczej agresji wobec domowników. Zapada decyzja o konieczności natychmiastowego przeprowadzenia egzorcyzmu, a Warrenowie ściągają na miejsce księdza. Rytuał nie przebiega jednak zgodnie z planem, a choć dziecko wydaje się uzdrowione, już po kilku dniach dochodzi do tragedii, i to bez udziału małego Davida. Teraz mroczne siły skupiają się wokół Arnego, obecnego przy egzorcyzmie młodzieńca, zaręczonego ze starszą siostrą wspomnianego wcześniej chłopca. Do Eda niebawem dociera, że demon zachowuje się zupełnie niestandardowo, zaś ani Arne, ani David nie padli najwyraźniej ofiarą opętania. Warrenowie muszą jak najszybciej odnaleźć się w nowej sytuacji i kontynuować śledztwo, gdyż niebezpieczeństwo rośnie z każdym dniem, a wszystko wskazuje na to, że tym razem diabelskimi mocami zawiaduje śmiertelnik o nieodgadnionych, lecz złowrogich intencjach. Źródło: Wciąż solidnie, wciąż zachowawczo Choć od czasów pierwszej i drugiej części Obecności zmieniono reżysera i scenarzystów, poziom i charakter kolejnego filmu z tej serii pozostaje bardzo podobny. Używając szkolnego porównania, powiedziałbym, że większość aspektów tego tytułu zasługuje na „czwórkę”. Gra aktorska stoi na dość wysokim poziomie, znajdziemy tu kilka ciekawych lub wizualnie pięknych kadrów, historia angażuje i utrzymuje w napięciu, twórcy też dość poprawnie balansują pomiędzy akcją i topornymi jump scare’ami, a budowaniem tajemniczej i niepokojącej aury osaczenia. Niestety, temu wszystkiemu po prostu brakuje charakteru i czegoś wyraźnie ponadprzeciętnego, co wcisnęłoby widza w fotel i zapadło mu na dłużej w pamięć. Dokładnie to samo można było zresztą powiedzieć o poprzednich Obecnościach… Moim zdaniem główną słabością części trzeciej jest lęk przed zbyt wyraźnym odejściem zarówno od sztampy, jak i „normy” przyjętej dla tej konkretnej serii. Ja sam z radością przyjąłem fakt, że tym razem nie będziemy przez cały film dusić się w jednej lokacji i usiłować „dogadać się” z istotą, która tam straszy. Środkowe fragmenty fabuły, koncentrujące się na terenowym śledztwie Warrenów, zdobywaniu informacji i łączeniu wątków oglądało mi się najprzyjemniej i budziły one we mnie luźne, ale bardzo pozytywne skojarzenia z kinowymi adaptacjami dzieł Dana Browna, jak Kod da Vinci czy Anioły i Demony. Oczywiście to nie ten sam kaliber złożoności intrygi, lecz i tak nietrudno było dać się na chwilę porwać poszukiwaniu wskazówek i zgadywaniu, o co tu właściwie chodzi… Rozczarowałem się więc, gdy w pewnym momencie opowieść po prostu „samoczynnie” wskoczyła na tory sekwencji finałowej, a rozwiązanie zostało bohaterom podane na tacy, drogą nagłego olśnienia. Tym bardziej, że w ogóle ów końcowy splot wypadków oraz tożsamość głównego antagonisty wydały mi się naciągane i niezbyt klimatyczne, psując nieco wrażenia z seansu jako całości. Nie był to zresztą jedyny tego rodzaju zgrzyt, na jaki zwróciłem uwagę, ponieważ pierwszy pojawił się już na samym początku. Źródło: Przepraszam, czy to aby nie dziura w fabule? Jako że nad zakończeniem nie mogę się zanadto rozwodzić ze względu na spoilery, pochylmy się nad sekwencją otwierającą film, która także nastręcza pewnych problemów. Kilkunastominutowy wstęp zawiązujący akcję ukazuje nam zakończone pozornym powodzeniem wypędzanie złej istoty z Davida. Dowiadujemy się jednak, że mamy do czynienia nie z opętaniem, lecz klątwą, a ta przenosi się na Arnego, gdy ten w krytycznym momencie zaprasza demona do wnętrza siebie, by uratować zarówno chłopca, jak i przegrywającego z mroczną siłą Eda. Z tego niestety wynikają dwie nielogiczności. Po pierwsze, przeniesienie klątwy pozostaje niezauważone przez wszystkich z wyjątkiem Arnego oraz pozbawionego przytomności i czasowo odizolowanego w szpitalu pana Warrena, dochodzącego do siebie po ataku serca. Wydaje się całkowicie absurdalne, że ani ksiądz prowadzący egzorcyzm, ani doświadczona w podobnych sprawach pani Warren nie zastanowili się nad tym, w jaki właściwie sposób rytuał dopełnił się i podziałał, jeśli ich oboje ogłuszono w jego trakcie, a Ed został powalony na podłogę i prawie postradał życie. Po drugie zaś, na dalszym etapie fabuły dowiadujemy się, iż kolejność i tożsamość przeklinanych ofiar miała dla antagonisty kluczowe znaczenie. To niestety zupełnie nie ma sensu w świetle faktu, że przejście demona z Davida na Arnego było efektem impulsywnego działania tego ostatniego i nie mogło zostać zaplanowane czy nawet przewidziane przez osobę, która nakładała klątwę. W końcu to nieco zbyt duży łut szczęścia, że przy egzorcyzmie akurat znalazł się odpowiedni bohater i do tego jeszcze sam postanowił wziąć złe moce na siebie, nie sądzicie? Źródło: Nie jest gorzej, nie jest lepiej Obeszło się bez rozczarowań, ale i bez jakiejkolwiek poprawy, pomyślałem, opuszczając salę kinową po seansie Obecności 3 i porównując ją z moimi wrażeniami po dwóch wcześniejszych częściach. Pomysł na historię jest trochę inny, dzięki czemu w formie maratonu nie powinniśmy się specjalnie nudzić, oglądając całą serię, a i ogólna jakość filmu też nie plasuje się poniżej poprzedniczek. Wybierając ten tytuł przypuszczałem, że dobrze wiem, na co się piszę i cóż… miałem rację. Jeśli zależy Wam po prostu na zobaczeniu jeszcze jednej Obecności, będziecie zadowoleni. Jeżeli jednak liczycie na jakieś istotne innowacje albo wręcz na nowatorstwo w skali całego gatunku horrorów, to nie, do tego bardzo tu daleko. Czy nas to cieszy, czy też nie, to sequel bez niespodzianek! Na film Obecność 3: Na rozkaz diabła zapraszamy do sieci kin Cinema City! {"type":"film","id":627100,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Obecno%C5%9B%C4%87-2013-627100/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Obecność 2013-08-16 20:06:12 Nikt mi nie wmówi że takie sceny miały miejsce w rzeczywistości, legendy, legendy, legendy, teraz w każdym filmie ściemniają że jest na faktach aby przyciągnąć samego filmu, jeśli chodzi o mnie podobała mi się cała otoczka , atmosfera takiego starego filmu, aktorstwo świetne, lecz jeśli chodzi o sferę mojego strachu na tym filmie to był stanowczo niższy niż w trakcie seansu "Sinister", czy choćby "Kobieta w Czerni". Artur7335 Oczywiście, ze to ściemy, co tutaj przedstawiono. Wszystkie podania o duchach są albo do wyjasnienia naukowo/medycznie, albo są niewiarygodne, bo zmyślone, ubarwione itp. TakaJedna93 Co za pewność siebie...Nie znam Cie ale nie życzę Ci spotkania z demonem. Trochę o tym czytałem i to z solidnych książek. Wytłumacz mi skoro jesteś taka elokwentna....Jak to jest, że dziesiątki świadków demonicznych obecności wyczuwało odstręczający smród w pomieszczeniu, zimno i były obserwatorami lewitacji oraz słyszały obce dawno wymarłe języki z ust opętanej osoby? Lisowczyk Lisowczyk, ale wiesz że Warrenom (czyli bohaterom filmu i ludziom na których relacji oparto te fakty) udowodniono już mystifikacje innych nawiedzień w tym chyba najpopularniejszego w Amityville? A co do reszty to rzeczywiście relacje losowych osób są bardzo wiarygodne:P Szczególnie biorąc pod uwagę chęć zarobku i zyskania sławy. Już pominę fakt jak to losowi świadkowie słyszą obce dawno wymarłe języki, o których siłą rzeczy nie słyszeli wcześniej i nagle wiedzą, że to nie bełkot tylko prawdziwy język. Dealric Ale ja wiedzy nie czerpię z filmu tylko z wiarygodnych źródeł ;) Film może być ściemą ale ja wierzę w takie rzeczy :)Czytałem np:- publikację o opętaniach psychiatry Simona Morabito- książkę znanego dziennikarza "Obrzęd", który ukazywał pracę egzorcystówNie sądzę, żeby wielu ze świadków takich wydarzeń chciało się ukazać z obawy przed ośmieszeniem. Lisowczyk Tylko zaznaczam, że nie można ślepo wierzyć w czyjeś relacje:) To czy się wierzy w to czy nie jest osobistą kwestią w którą nie ma sensu na książkę Morabito sam poluję bo jestem ciekawy w jakiej formie to przedstawił i jak to naprawdę wygląda (treść książki) względem opisów ludzi. Niestety już raz nieźle zdziwiłem się jak porównałem oryginalny traktat o egzorcyzmach Annieliese z polskim tłumaczeniem (niestety robionym przez niekompetentną i bardzo nieobiektywną osobę)... Dealric Książka ta jest jak można się domyślić publikacją naukową ale czyta ją się dosyć dobrze bo jest całkiem że znam kilka osób, które doświadczyły obecności istot byłem świadkiem kilku dziwnych zjawisk. Dealric Chciałbym przeczytać coś o Warrenach :) Lisowczyk Jeżeli nie wierzysz w demony i duchy to życzę ci aby cie to spotkało. Miałam już nimi styczność, mam książki które dużo mówią o opętaniach klątwach demonach. I takie rzeczy to nie "zabawa". nie nie jestem chrześcijanką ale wiem, ze są siły zła które istnieją na tym świecie. I których nie chciał byś spotkać. Co do filmu, ściema czy nie ściema... nie wszystko co przedstawiono w filmie jest prawdziwe, reżyser chciał nam pokazać tylko co się może dziać w czasie opętania, jak trudno pozbyć się demona (jeżeli jest to w ogóle możliwe czasami egzorcyzmy trwają kilka lat) i jakie są tego skutki. Asiek666 Do mnie ta mowa? :)Ja wierzę w zjawiska paranormalne. A jeżeli życzysz komuś, żeby natrafił na demona to....hmmm...chyba z całym szacunkiem nie jesteś zbyt....rozsądna lekko rzecz ujmując :) To prawie tak jakby życzyć komuś śmiertelnego wypadku samochodowego :) Wybacz ale średnio mi się chce wierzyć, że miałaś kontakt z demonem. Z duchem to jeszcze rozumiem bo wiele ludzi miało styczność. Ale z demonem? Wątpię, żeby po takim przerażającym kontakcie miałabyś chęć jeszcze o tym pisać .Może napisz coś więcej? W internecie można znaleźć różnych świrów podających się nawet za Napoleonów. Lisowczyk To że sie nie jest chrześcijanką nie znaczy, ze nie wierzy się w duchy lub demony. Ja NIE WIERZE że Bóg stworzył świat ludzi i całą reszt ale wierze ze sa na świecie duchy. Tak życze nie raz komuś życzyłam czegoś chmmm strasznego i jakoś nie mam wyrzutów sumienia :) Przesuwające się rzeczy, spadające obrazy, i rzeczy ze stołów/blatów/ścian, cienie więcej pisac ci nie muszę bo nie interesuje mnie czy ty mi wierzysz czy nie wręcz przeciwnie mam to gdzieś ale utrzymuje swoje ... życzenie :) Asiek666 "Tak życze nie raz komuś życzyłam czegoś chmmm strasznego i jakoś nie mam wyrzutów sumienia :)" - Musisz mieć naprawdę smutne życie i sporo kwasu w duszy skoro życzysz ludziom takich rzeczy aczkolwiek powstrzymam się od współczucia Tobie :) Lepiej zapamiętaj, że jak komuś źle życzysz to potem to zazwyczaj wraca do Ciebie jak bumerang :)"To że sie nie jest chrześcijanką nie znaczy, ze nie wierzy się w duchy lub demony. Ja NIE WIERZE że Bóg stworzył świat ludzi i całą reszt ale wierze ze sa na świecie duchy" - Kompletny brak logiki. Żeby istniała pojedyncza jednostka zwana demonem lub duchem to musi go stworzyć jakaś pierwotna siła. Nic Nie bierze się z niczego. Rusz głową. Świat to równowaga. Nie istnieje tylko idealne zło ale idealne dobro."Przesuwające się rzeczy, spadające obrazy, i rzeczy ze stołów/blatów/ścian, cienie więcej pisac ci nie muszę bo nie interesuje mnie czy ty mi wierzysz czy nie wręcz przeciwnie mam to gdzieś" - pisz co chcesz :) W końcu jesteś anonimowa i nikt Cie nie wyśmieje po imieniu :) A to co tutaj wypisałaś to wie każdy kto obejrzał kilka horrorów w tym ja bo interesuję się tą tematyką baaardzo długo :) Tak na marginesie: taki opis równie dobrze może wskazywać na poltergeista czyli złośliwego ducha. Nie tylko demony bawią się w rzucanie talerzami. Asiek666 Nie bardzo ogarniam życzenia komuś spotkania z demonem, a fakt, że "rzucasz się" ze tymi życzeniami na osobę, która nie zanegowała istnienia sił nadprzyrodzonych jest doprawdy kuriozalny. Cóż, ja Ci tego nie życzę, ponieważ jet to przerażające i wyniszczające przeżycieJestem wierząca i wierzę w opętania, ponieważ wiele z nich jest dobrze udokumentowanych - polecam film "Egzorcyzmy Emily Rose" oparty na książce opisującej prawdziwy przypadek opętania o tytule "Egzorcyzmy Annalise Michele" - jest to dokument osoby, która zajmuje się zjawiskiem opętań w wielu religiach i kulturach, i która dobrze wie, o czym pisze. Film jest podkolorowany, ale nieznacznie, ponieważ fakty podkolorowanie raczej nie wymagały. Opętani naprawdę są zmuszani do robienia odrażających rzeczy i mówią nieznanymi sobie, często wymarłymi językami i musisz wiedzieć, że wiąże się to z realnym psychicznym, duchowym, emocjonalnym i fizycznym bólem, którego nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić. Życzenie komuś tego typu doświadczeń - nawet jeżeli się w nie nie wierzy - jest wyrazem ogromnej niedojrzałości uczuciowej j i psychicznej. Czy dyktuje Ci to infantylna złośliwość, czy też ubogie życie emocjonalne tego nie wiem i szczerze powiedziawszy nie chcę wiedzieć. Pamiętaj tylko, że złe życzenia, nawet rzucane w internecie, gdzie zachowujesz anonimowość, mogą skutkować złymi zdarzeniami w Twoim życiu. Sylwiaczek666 Sylwio przeczytałaś chociaż ten traktat naukowy?:) Autorka ani razu w nim nie zaznaczyła faktu na istnienie opętania. Skupiła się przede wszystkim na samej rozprawie sądowej, jej nieścisłościach, zeznaniach różnych stron. Dealric chyba czytaliśmy dwie różne książki, ponieważ autorka pozycji "egzorcyzmy Annaliese Michel"wyraźnie zaznacza, że opętanie jest znane nie tylko w kulturze chrześcijańskiej i daje do zrozumienia, że zaniechanie egzorcyzmów w konkretnych przypadkach daje opłakane skutki - jak to rozumieć, jeżeli nie jako przyznanie opętaniu demonicznemu statusu realizmu występowania? : ) Sylwiaczek666 Przede wszystkim polecam przeczytać wydanie angielskie bądź niemieckie, a nie kulawo przetłumaczone polskie:) Niestety "profesjonalny" tłumacz postanowił troszkę dodać od siebie... Sylwiaczek666 Ludzie to że WY macie problem z takimi "życzeniami" nie znaczy ze wszyscy. Jak już wspomniałam ale powtórzę po raz kolejny NIE MAM PROBLEMU z życzeniem komuś takiego czegoś. Tak samo jak z życzeniem innych rzeczy. Dotarło? Proszę już nie pisać "jak tak można" lub "jak możesz tak komuś życzyć" . Mogę, umiem i nie mam problemu ... Asiek666 no i krzyżyk Ci na drogę, ja CI tam opętania nie życzę : )PS: zdrowy emocjonalnie i psychicznie człowiek MA PROBLEM z życzeniem komuś "czegoś takiego" (nazywając rzeczy po imieniu - życzenia aby spotkało drugą osobę coś złego) Asiek666 W takim razie stanowisz zagrożenie dla społeczeństwa i jesteś psychicznie chora (z czego sobie na pewno nie zdajesz sprawy). Najlepiej zjeżdżaj z filmweba, zamknij się w szafie i siedź. A ja mógłbym Tobie zażyczyć kulkę w łeb i zapewne była byś niezmiernie ucieszona tępa strzało. Asiek666 Wygląda na to, że do tej pory masz w sobie tego demona, bo Twój styl pisania i szyk budowy zdań jest piekielnie przerażający. Lisowczyk A to czy bym miała czy nie to miała bym interesuje mnie to, demony, duchy szatan nawet jeżeli jestem nie wierząca, bo to że w coś nie wierzysz nie znaczy że sie możesz tym nie interesować. Wątpię, że ktoś wierzy w wampiry, wilkołaki a ludzie i tak się tym interesują proste ... ewebat ocenił(a) ten film na: 8 Asiek666 "To że sie nie jest chrześcijanką nie znaczy, ze nie wierzy się w duchy lub demony." - to są Twoje słowa. W innym poście piszesz, że jednak to nie wiara, a jedynie zainteresowanie - "...nawet jeżeli jestem nie wierząca, bo to że w coś nie wierzysz nie znaczy że sie możesz tym nie interesować". jeżeli INTERESUJESZ się horrorami, zjawiskami paranormalnymi, demonami i opętaniami obejrzyj proszę film "Rytuał" o księdzu, który stracił wiarę, potem ją odzyskał. W końcowej scenie filmu toczy się rozmowa. Nie zdradzę oczywiście o czym rozmawiają, ale na pytanie demona ksiądz odpowiada pewnym zdaniem. Twoje słowa to hipokryzja. Asiek666 No i piszesz, że nie jesteś chrześcijanką/wyznawczynią islamu/żydówką ale wierzysz w demony. to kwintesencja zła. Upadły jesteś wierząca ale doświadczyłaś kiedyś istoty, którą kiedyś stworzył tu logika?To tak jakby napisać: mam śmiertelne uczulenie na pomidory ale codziennie spożywam keczup. Lisowczyk To nie jest pewność siebie, to fakt. Wszystkie udokumentowane tego typu przypadki okazują się być ściemą, albo zjawiskiem, które może wyjaśnić nauka lub medycyna. A te nieudokumentowane - trzeba być meganaiwniakiem, żeby w nie wierzyć. Opierają się na przesądach, legendach, opowieściach, zabobonach, często ktoś coś dopowie. A jak słysze, że krzyż odstrasza demony, czy duchy, to już w ogóle nie wiem, czy brać takiego osobnika na poważnie... Bo jeśli już by coś takiego jak demony istniało, to odstraszała by je jakaś energia fizyczna/chemiczna/biologiczna, a nie symbol religijny. Nie dziwi Cie, ze wszystkie weryfikowalne przypadki zostają wyjasniane naukowo lub zdemaskowane, a jedynie te nieudowodnione (bo zmyślone lub przeinaczone, by były paranormalne) wciąż mają swoich zwolenników? Laksh ocenił(a) ten film na: 7 TakaJedna93 miałam katechezę z księdzem który nie był egzorcystą ale przy egzorcyzmach asystował, omówiliśmy i wyśmialiśmy na lekcjach praktycznie wszystkie horrory o tej tematyce. Mówił z sensem, wyjaśniał skąd wzięły się motywy i jak wyglądają,lub mogły wyglądać pierwowzory podkoloryzowanych zachowań opętanych. Opowiadał jak często jest wzywany do niby-opętanych i jak po uzgodnieniu z lekarzem zwykle krótką rozmową wyklucza działanie jakiejś tajemniczej siły. Ludzie wierzą w to co widzą w filmach, a to faktycznie bzdety, co nie znaczy, że opętania faktycznie się zdarzają, nie tak spektakularne i rzadkie, ale jednak. Laksh ocenił(a) ten film na: 7 Laksh co nie znaczy ,że opętania faktycznie się nie zdarzają * Laksh Nie ma żadnych dowodów, na to, że zdarzają się, nie zaklinaj rzeczywistości. Jesli istnieje coś takiego, jest to po prostu nieznana dotychczas choroba, nic ponad to. TakaJedna93 Demona nie odstrasza krzyż tylko imię Jezusa, woda święcona."Nie dziwi Cie, ze wszystkie weryfikowalne przypadki zostają wyjasniane naukowo lub zdemaskowane, a jedynie te nieudowodnione (bo zmyślone lub przeinaczone, by były paranormalne) wciąż mają swoich zwolenników?" - kłamstwo, nieprawda i jeszcze raz kłamstwo. Wiadomo, że trafiają się osoby chore psychiczne i takie są leczone farmakologiczne ale są też osoby, które są odsyłane przez psychiatrów do egzorcystów i egzorcyzm bardzo często w takich sytuacjach pomaga, bowiem zachowania pewnych osób totalnie odbiegają od racjonalnego spojrzenia i Morabito udowadnia, że coś takiego jak opętanie istnieje. Lisowczyk Jesli ktos wierzy, ze woda nad ktora pomodlil sie ksiadz, ma jakas magiczną moc, powinien, czarnym humorem sie posługujac, skorzystac z usług egzorcysty ;). A tak na poważnie - nie podałam zadnego kłamstwa. Gdyby istniały udowodnione przypadki, to w literaturze fachowej - naukowej istniałoby coś takiego. Natomiast wszystkie udokumentowane - udowodnione przypadki okazują sie byc sciemą, albo iluzją, choroba psychiczną itd. Te nieudokumentowane nie są wiarygodne i choć są pożywką dla ludzi naiwnych, fanatycznie wierzących lub którzy sami mieli jakieś halucynacje lub paraliż senny, a wierzą, że widzieli ducha, czy demona, to nie jest to coś, co poważny człowiek brałby na poważnie, jako ''dowód'' na istnienie demonów. Zalezy tez co mamy na mysli przez słowo dowód, fakt. Ja biorę tę standardową definicję, ze słownika. Bo wg Twojej dowodem rownie dobrze mogłoby być moje zeznanie: właśnie widziałam ducha w czarnej szacie - to dowód na to, że duchy istnieją! - a byłaby to bzdura. TakaJedna93 I gdyby okazało się, że istnieje coś takiego, jak demony, o jakich mówimy, z pewnością nie oddziaływałyby z krzyżami, słowami Jezusa, wodami świętymi, figurkami Buddy, świętymi krowami, czy czymkolwiek takim. Naprawdę dziwi mnie, że ludzie w tych czasach wiedzą w takie rzeczy, mimo iż nauka podpowiada, że to ściemy lub iluzje, chorby psychiczne etc. Wiarę w Boga, siły wyższe, mogę zrozumieć. Ale opętania? Ale jesli boisz sie demonów, zawsze mozesz posypac jakiegos magicznego ziela, zakopać jajka wokół domu, czy jakieś inne religijne - magiczne rytuały. Będziesz się czuć bezpieczniej ;). TakaJedna93 wierzą* TakaJedna93 Nie dojdziemy do porozumienia :)Podałem Ci swoje źródło wiedzy. Jeżeli chcesz - przeczytaj książkę autora, którą Ci podałem i dojdź sama do wniosku czy to co ten słynny psychiatra pisze to ściema. A gdyby to była ściema to wierz mi, że byłaby już dawno zakwestionowana, przez choćby tak jadowite medium jak Polityka czy Gówniana Gazeta. Ten znany psychiatra podaje dosyć wstrząsające przypadki. I przemyśl czy narażałby karierę naukową w Italii dla jakichś swoich wymyślonych bzdur. Zamiast wyśmiewać przeczytaj "Psychiatrę w piekle"."Wiarę w Boga, siły wyższe, mogę zrozumieć. Ale opętania? Ale jesli boisz sie demonów, zawsze mozesz posypac jakiegos magicznego ziela, zakopać jajka wokół domu, czy jakieś inne religijne - magiczne rytuały. Będziesz się czuć bezpieczniej ;). - Doceniam Twój dowcip :) Nawet się uśmiechnąłem tylko, że widzę w Twoim twierdzeniu ubytki w wiedzy i zwyczajną ignorancję. Opętania to sprawa tak samo stara jak świat. Już w społecznościach plemiennych wierzono w interwencję zmarłych. Opętania demoniczne występują w chrześcijaństwie, islamie, wierzeniach ludów Afryki, w religii żydowskiej itd. Zapraszam młodą damę do książek :)Ja wierzę, że istnieją moce niematerialne, które mogą zawładnąć ciałem człowieka. TakaJedna93 I gdyby okazało się, że istnieje coś takiego, jak demony, o jakich mówimy, z pewnością nie oddziaływałyby z krzyżami, słowami Jezusa - jeden z dowodów na Twoją ignorancję. Apostołowie po śmierci Jezusa wypędzali złe duchy w imieniu Mesjasza. Lisowczyk Ale błagam nie podawajmy przykładów z biblii jako faktów... Morabito to jest argument (do którego kiedyś się odniosę jak dopadnę co jest zaskakująco trudne), ale biblia nie jest najmniejszym argumentem na cokolwiek... Lisowczyk Dokładnie, Biblia to nie jest księga historyczna i mowienie ze apostołowie wypędzali demony - w takim odniesieniu - to jest właśnie ignorancja i w ogóle totalna naiwność, Biblia to książka, po prostu, równie dobrze można by opierać ideologię życiową na Władcy Pierścieni, czy sagach S. Kinga. Zresztą absurdalność brania Biblii na poważnie i dosłownie idealnie oddaje tzw. pastafarianizm - 'wiara' w niewidzialnego potwora spaghetti, jako Boga ;)Co do tego dłuższego posta, to mam w sposób fachowy z względu na zainteresowania i studia, styczność z literaturą naukową i naprawdę przypadki, o których mówisz, to nie jest literatura fachowa. Gdyby istniał udokumentowany, weryfikowalny przypadek, na 100% nie ściema i nie do wyjaśnienia naukowo, to znaczy tylko, że nie jest to póki co wyjaśnione naukowo, nie ma to nic wspólnego z żadnymi mitycznymi, magicznymi, czy religijnymi potworami, demonami, czy czymkolwiek. A wspominalam o krzyżu i innych symbolach religijnych, gdyż, gdyby faktycznie istniały demony, czy coś w tym rodzaju, oddziaływały by po prostu z jakąś energią fizyczną, chemiczną lub biologiczną, a nie z przedmiotami, którym ludzie dawno dawno temu, nie mając wiedzy na wiele tematów, nadali jakieś magiczne właściwości, a które w rzeczywistości zadnych takich właściwości nie mają. TakaJedna93 Jak na człeka wykształconego wykazujesz się nader rażącą ignorancją więc tak bym się tym nie chwalił...A co do twierdzeń u góry. Zaiste.....stary testament ma w sobie więcej legend niż faktów aczkolwiek są tam pewne wydarzenia tzw. historyczne. Zarówno Sodoma i Gomora zostały zniszczone wskutek wybudował wielką świątynię na cześć jedynego potykali się z Nowy Testament już bardziej odpowiada faktom tak Jezus Chrystus istniał naprawdę. Wspomina o nim choćby został skazany przez Poncjusza Piłata, który był także postacią chrześcijan przez św. Pawła potem nawróconego także miały Biblii z Lord of the Rings jest głupie i nietrafione. Lisowczyk Odróżnijmy jednak te fakty od wierzeń. Tak, niektóre wydarzenia z ST miały miejsce, co więcej spora część wydarzeń z NT też miały miejsce. Tylko są to wydarzenia typu:Tam było takie miasto, tam żył taki człowiek itp. Faktem jest, że Chrystus istniał i został ukrzyżowany. Cuda których dokonywał i późniejsze zmartwychwstanie to już wierzenia nie fakty. Dlatego tak jak Biblię można wziąć pod uwagę wiele innych książek (oczywiście nie LotR nie związane z naszym światem, ale i tak jest wielki wybór. Nawet takie rzeczy jak Kod Leonarda Da Vinci czy prawie wszystkie dzieła Lovecrafta). Oczywiście na podstawie tego możemy założyć, że Chrystus tak naprawdę miał potrzeby seksualne i dorobił się rodzinki (swoją drogą polecam Preacher jeśli ktoś chce w przystępnej formie komiksu poczytać ciekawą wizję Boga, Jezusa, wiary itp), a koszmary senne zsyła na nas Cthulhu zatopiony gdzieś na dnie pacyfiku. Ale sądzę, że wiesz o co mi i warto pamiętać, że tak czy siak brakuje udokumentowanych i popartych dowodami historii nawiedzeń i opętań (i sądzę, że Psychiatra w Piekle nic tu nie zmienia, bo wywołałoby to wielki szum). Z tego względu jest to kwestia wiary, a nie wiedzy. A nic co jest kwestią wiary nie jest faktem:) Dealric wiesz co?Wydaje mi się, że półwiecze moglibyśmy się przerzucać argumentami a każdy i tak by siedział niewzruszenie w swoim bastionie ;DNo i warto pamiętać, że tak czy siak brakuje udokumentowanych i popartych dowodami historii nawiedzeń i opętań (i sądzę, że Psychiatra w Piekle nic tu nie zmienia, bo wywołałoby to wielki szum). - To pewnie jedna z najsłynniejszych historii tego typu. Lisowczyk Czytałem. Pomijając fakt, że nie ma tam udokumentowanych żadnych dowodów, to polecam przejrzeć wersje angielską bądź niemiecką, bo niestety polski tłumacz okazał się z lekka nieprofesjonalny i subiektywny (dzięki czemu z wersji polskiej można wyciągnąć inne wnioski niż z oryginalnej). Lisowczyk Nie neguje faktów historycznych zawartych w Biblii, natomiast wypędzanie demonów na pewno do tychże faktów nie należy. Gdzie widzisz moją ignorację? Ja tu widze tyle, że nie wiesz co znaczą słowa: fakt, dowód, argument, merytoryka, konstruktywność. Radzę zajrzeć do słownika, bo jak ktoś jako ''dowód'' podaje historie z Biblii o wypędzaniu demonów, to poważnie traktowany być nie może. Lisowczyk Podpierasz się tylko na biblii, biblie każdy umie spisać więc to nie jest dobry argument... Dla większości żaden TakaJedna93 A zakwestionować cudów Jezusa nikt nie jest w stanie :) Lisowczyk ani ich udowodnić... Lisowczyk One z biologiczno - chemiczno - fizycznego punktu widzenia możliwe nie są, także mimo iż nie można ich zakwestionować, bo nie ma z nich nagrań, zeznań świadków, to myślę, że każdy kto ma rozum wie, że jest to zmyślone, natomiast jeśli ktoś opiera swoją życiową ideologię na Biblii - że nie powinien brać tego dosłownie. Sam kościół naucza, że Biblia to metafora i rozumienie jej dosłownie jest błędem. Pisząc o LOTR miałam na myśli ideologię i filozofię życiową - że opieranie życiowej filozofii na Biblii, to tak jak na LOTR, czy innych książkach. Nie chodziło o tło historyczne zmyślonego świata Tolkiena i innych. TakaJedna93 "sam kościół naucza, że Biblia to metafora i rozumienie jej dosłownie jest błędem" - co za ignorancja, LOL!Ciekawe, co to za Kościół, bo nie katolicki, prawosławny, luterański, czy jakikolwiek inny chrześcijański, być może new age albo jehowi, trudno zaiste powiedzieć. XDIdąc za Twoim tokiem rozumowania, Chrystus nigdy nie istniał, (Biblia to metafora!), a przecież jest On postacią historyczną, więc jak to jest? - pytanie retoryczne *_*Zgodnie z tym, co zauważa Lisowczyk, w Biblii mamy do czynienia zarówno z opowieściami (w Nowym Testamencie takimi opowieściami są przypowieści), jak i z opisem faktów historycznych. Życie Jezusa nie jest opisywane jako opowieść, także Dzieje Apostolskie to nie jest opowieść li tylko, to opis pewnych historycznych wydarzeń - czy wierzysz w cuda i w boskość Chrystusa to już Twoja jest stworzenie świata (ale przyjrzyj się jak skonstruowana jest ta opowieść - to jak powstawało życie jest zgodne z tym, czego nas uczy teoria ewolucji*, jednocześnie jest tu odniesienie do siedmiu dni tygodnia i wskazówka, jak wykorzystać dzień ostatni :)). Opowieścią jest historia o Jonaszu, który podróżował w brzuchu wieloryba, a także historia Hioba (przecież Bóg nie zakładał się z szatanem naprawdę :D) i wiele innych. na stronach Starego Testamentu znajdziesz też jeden z najpiękniejszych erotyków jaki powstał w dziejach literatury - "Pieśń nad Pieśniami". Ale nie umniejszają one walorów historycznych Biblii.* wbrew pozorom, wg teorii ewolucji człowiek nie pochodzi od małpy - mamy jedynie wspólne korzenie (wspólnego przodka),; małpy nie mogły być ogniwem pośrednim, ponieważ pośrednie ogniwa mają do siebie to, że wymarły :Dno i się rozpisałam, a ósmy odcinek "dextera" czeka.... : ) Sylwiaczek666 Dlaczego ignoracja? Nie napisałam, że całą Biblię od początku do końca, należy traktować metaforycznie, przyznałam zresztą też, że częściowo opisuje ona fakty historyczne, może nie doczytałaś po prostu moich postów. I ja tego wszystkiego co tutaj piszesz na temat Biblii nie neguję. Po prostu chodziło mi o przykład jaki podał Lisowczyk - o wypędzaniu demonów. To z pewnością nie był fakt naukowy, może i miało miejsce coś takiego, a ludziom wydawało się, że to opętanie - większość opętań lata wstecz, okazywało się być jakąś chorobą psychiczną i te opętania, które teraz nie są wyjaśnione, o ile nie są ściemą, w przyszłości okazą się być po prostu chorobą psychiczną, której dotychczas nie odkryto. Co do ewolucji - wiem, że KK naucza, iż nauki kościoła nie są sprzeczne z ewolucją biologiczną, ale i tak wiele osób uważających się za katolików, przedstawia poglądy kreacjonistyczne - choć oni (dyskutowałam z takimi nie raz) mają zerowy poziom wiedzy. Co do pochodzenia od małpy - nie wiadomo, czy człowiek pochodzi od małpy, czy mamy z nią tylko wspólnego przodka. Natomiast gdyby okazało się, że nie pochodzimy od małp, to nie wiem skąd taka radocha, że nie od nich pochodzimy. Bo gdybyśmy mieli z nimi tylko wspólnego przodka, ale od malp bysmy sie nie wywodzili, to znaczy, ze nasi przodkowie, pod tym względem rzecz biorąc, byli jeszcze bardziej prymitywne, niż owe małpy ;). No i tu też wszystko zależy od słow jakie używami, bo z biologicznego punktu widzenia człowiek to również małpa, należymy do rodziny małp człowiekowatych wraz z gorylami, szympansami i orangutanami. TakaJedna93 Poza tym ja nie przeczę temu, że demony i opętania mogą istnieć. Napisałam tylko, ze dotychczas wszystkie/przeważająca większość takich przypadków okazywała się ściemą albo czyms co dało sie wyjasnic naukowo lub medycznie i zaznaczyłam, ze gdyby cos takiego istniało, oddziaływało by na jakaś siłę fizyczną lub chemiczną, a nie na symbole religijne jak np. krzyż, czy woda święcona. TakaJedna93 W przeszłości wiele rzeczy wydawało się nie mieć wyjaśnienia, przez co brano to za duchy, demony, magię i inne, z czasem rozwoju nauki okazywało się, że to są zjawiska, które mozna wyjasnic racjonalnie i tak się dzieje cały czas, stąd tez zapewne za kilkadziesiat lat wraz z rozwojem nauki wszelkie resztki sensu religii katolickiej i innych zapewne przepadną. Jeśli Bóg istnieje, to nauka to udowodni, nie religia. TakaJedna93 Niby jak nauka może udowodnić istnienie Boga? Tego nigdy nikt nie udowodni. Bo to nie jest sprawa rozumu tylko wiary. TakaJedna93 Większość przypadków okazała się ściemą??? A gdzie ci to niby pisze?A przypadek Annaliese Michel to ściema? Karola_32 Czytaj uważnie, co napisałam. Jeśli Bóg istnieje, to jego istnienie nauka udowodni. Z jakimiś spejcalnymi przypadkami opętań się nie zapoznawałam, ale nie jest to oficjalnie, naukowo uznane, często okazują się to ściemy lub wyjaśnione przypadki. Poza tym powtórze - czytaj ze zrozumieniem. Nigdzie nie napisałam, ze demony, czy opętania nie istnieją. Napisalam, ze nie ma na to dowodów. I zanim odpowiesz, sprawdź definicję dowodu, zwłaszcza w ujęciu naukowym. Bo to ze ktos, cos tam opowie, to nie dowód, w dzisiejszych czasach również nagrania czy zdjęcia nie mogą byc z góry uznane za dowód. niedziela, 8 lutego 2015 4 minuty czytania W dzisiejszych czasach chyba nikogo już nie dziwi napis "film oparty na faktach" w czołówkach większości horrorów. Po raz pierwszy coś takiego ujrzałem, brzdącem będąc, podczas seansu "Blair Witch Project" i wtedy faktycznie straszne wydarzenia śniły mi się po nocach. Teraz zbywam taką informację machnięciem ręki i szybko zapominam, żeby nie psuć sobie widowiska. Niestety zaraz po tym w "Obecności" padają kolejne znamienne słowa odnośnie małżeństwa egzorcystów: "Spośród tysięcy spraw w całej ich kontrowersyjnej karierze jedna jest tak złowieszcza, że milczeli o niej aż do teraz". No faktycznie, już na dzień dobry muszą mi powiedzieć dwukrotnie, że przerażające sceny wydarzyły się naprawdę, żebym przypadkiem nie zapomniał się wystraszyć... Wybaczcie to moje zrzędzenie, ale chyba od czasu hiszpańskiego "[Reca]" nie obejrzałem horroru, który by mnie autentycznie wystraszył – większość osiąga swoimi próbami apogeum żenady ("Mama") albo jest dobra, ale nie wywołuje lęku ("Oculus"). Na całe szczęście "Obecność" przerywa złą passę i okazuje się naprawdę przyjemnym (w jak najgorszym tego słowa znaczeniu!) straszakiem. Prolog opowieści jest jedną z najciekawszych części filmu. Opowiada o współlokatorkach, które pozwoliły zamieszkać zmarłej dziewczynce Annabelle w lalce, już samym wyglądem wywołującej ciary na plecach. Nie trzeba być wielkim odkrywcą, żeby wiedzieć, iż kukiełka zaczyna nawiedzać kobiety. Ten pomysł tak spodobał się widzom, że nakręcono osobny film – "Annabelle". Ale abstrahując od tego – wstęp służy nam właściwie do zapoznania się z małżeństwem świeckich egzorcystów, zajmujących się różnorodnymi nawiedzeniami i demonami. Równolegle obok toczy się wątek rodziny Perronów, która wprowadza się do nowego domostwa, położonego gdzieś na przyjemnym odludziu. Wkrótce zaczynają dziać się dziwne rzeczy: a to matka budzi się z rozległymi siniakami na ciele, a to młodzi znajdują starą pozytywkę albo córka mówi: "mamo, tam w nocy ktoś stał". Nie trzeba długo czekać, aby rodzina zaczęła podejrzewać demoniczne ingerencje i poprosiła o pomoc małżeństwo Warrenów. Jak widać, fabuła tak naprawdę wcale nie jest odkrywcza. Schemat nawiedzonego domu był już wałkowany tyle razy, że nikt nie da rady tego zliczyć. Marząca o sielance rodzina nie może żyć w spokoju przez nie do końca martwych poprzednich lokatorów, mających awersję do spokojnego żywota – już czekamy na krzyki, trzaskające drzwi i dziwne cienie przemykające za plecami. Cały schemat wydaje się być takim banałem, że aż nie mogłem uwierzyć, jak wiele wyciągnął z niego James Wan. Reżyser zebrał cały swój kunszt i odświeżył wytarte motywy, dodając nowe. Już po obejrzeniu "Piły" jego autorstwa można się spodziewać świetnych zwrotów akcji. Najważniejsze tutaj jest chyba tutaj dawkowanie napięcia. Nie chodzi o to, że pan Wan oszczędza na widzu i skąpi momentów przyspieszających tętno, o nie, nie. Po prostu każde kolejne dziwne zdarzenie znajduje się wyżej w skali przerażających sytuacji. Akcja nabiera tempa, gdy w domu pojawiają się państwo Warrenowie. Rozstawiwszy profesjonalny sprzęt godny Pogromców Duchów, czekają na przejawy nadnaturalnej obecności. Oczekiwanie nie trwa długo i szybko udaje im się zebrać wystarczający materiał dowodowy. Problem jednak nie leży w braku wiary – chodzi o to, czy demony da się wypędzić... Niestety wyprowadzka nie wchodzi w grę, bo siły zła przyczepiły się już do aury rodziny. Muszę przyznać, że biednym Perronom smród strachu ciągnie się po gaciach, ale co ważniejsze – widz odczuwa to razem z nimi. Rewelacyjnie pomaga w tym muzyka skomponowana przez Josepha Bisharę, akcentująca poczucie nieustannego zagrożenia. Na pochwałę zasługuje również dynamiczna praca kamery – dzięki temu nie wszystko jest od razu pokazane i wiele pozostawiono wyobraźni oglądającego. James Wan w końcu wie, że (parafrazując) "to, co najstraszniejsze, jest niewidoczne dla oczu". Jednak, co najważniejsze, kiedy już pokaże w pełnej krasie rzeczone demony, robi się tylko ciekawiej. Należy pamiętać, że również wielka w tym zasługa aktorów. Szczególnie płeć piękna dała niesamowity popis swojego kunsztu. Na pierwszy plan wysuwa się Vera Farmiga, portretująca Lorraine Warren. Posiada ona pewne umiejętności jasnowidzenia, których niezmiernie się obawia. Mimo iż mogą być pomocne, często przysparzają jej wielu cierpień. Już na pierwszy rzut oka wyróżnia się dzięki temu z tłumu, grając pełną współczucia, ale zmęczoną egzorcystkę. Świetnie spisała się również Lili Taylor, wcielająca się w matkę, Carolyn Perron. Demony szczególnie upodobały sobie nękanie właśnie jej, w związku z czym nie tylko ze zdwojoną siłą musi obawiać się o dzieci, ale również o siebie. Aktorka doskonale poradziła sobie z presją i osiągnęła wyżyny w ukazywaniu przerażenia. Do gry panów, a więc Patricka Wilsona (Ed Warren) i Rona Livingstona (Roger Perron), także nie da się przyczepić, aczkolwiek stoją raczej w cieniu swoich partnerek. Nie da się ukryć, że małżeństwo Warrenów istniało naprawdę. Lorraine żyje do dzisiaj i prowadzi muzeum okultystycznych rzeczy, jakie zebrała wraz z mężem podczas swoich "przygód". Nie da się również zataić faktu, że rodzina Perronów też nie jest wymysłem scenarzysty – coś przeraziło ich na tyle, że zwrócili się o pomoc do pary egzorcystów. We wszystkie opisy strasznych rzeczy, jakie rzekomo rozgrywały się w nowo zakupionym domu, można wierzyć lub nie. Wiem jednak, że jeżeli zasiądziecie do "Obecności", będziecie się bać. Jeśli lubicie się bać, będziecie również czerpać z tego przyjemność. Najstraszniejsza jest jednak myśl, że jeżeli te rzeczy wydarzyły się naprawdę, to rodzina Perronów przeżyła nieliche piekło. Ocena użytkowników Średnia z 4 ocen Twoja ocena Wczytywanie... „Obecność 3: Na rozkaz diabła” — prawdziwa historia zbrodni Arnego Chayenne Johnsona Jednym z głównych bohaterów trzeciej części serii „Obecność” jest Arne Cheyenne Johnson, który został oskarżony o morderstwo; filmowi Warrenowie starają się dowieść, że w chwili dokonywania czynu młody mężczyzna był opętany. Twórcy od razu informują widza, że przedstawiona w filmie historia oparta jest na faktach — i nie kłamią, choć, jak wszyscy dobrze wiemy, zwrot „oparty na” jest bardzo proces Arnego Cheyenne Johnsona, znany również jako sprawa pod tytułem „Diabeł mnie do tego zmusił” (podobnie jak oryginalny tytuł filmu: The Devil Made Me Do It) to pierwsza sprawa sądowa w USA, w której obrona starała się udowodnić niewinność oskarżonego w oparciu o powołanie się na zjawisko opętania i, co za tym idzie, zanegowanie odpowiedzialności za popełniony czyn. 24 listopada 1981 roku Johnson został skazany za zabójstwo właściciela domu, który wcześniej wynajmował — Alana zeznań rodziny Glatzelów, 11-letni David gościł w swoim ciele demona. Glatzelowie byli świadkami kolejnych coraz bardziej złowieszczych wydarzeń z udziałem chłopca; ostatecznie, przerażeni i wyczerpani kolejnymi incydentami, wezwali na pomoc Eda i Lorraine Warrenów, by podjąć ostatnią próbę „wyleczenia” Davida. Wkrótce Glatzelowie i Warrenowie zgłosili się do księży katolickich z prośbą o przeprowadzenie formalnego egzorcyzmu. Proces trwał kilka dni, ostatecznie — zdaniem wszystkich obecnych — jeden z demonów uciekł z ciała dziecka i zamieszkał w Arnym. Wydarzenia zostały udokumentowane w książce „The Devil in Connecticut” autorstwa Geralda Brittle' miesięcy później Arne zamordował gospodarza domu i właściciela motelu Brookfield Pet. Jego obrońca argumentował, że młody mężczyzna był opętany, ale sędzia orzekł, że taka obrona nie ma szans na wykazanie dowodów, dlatego też nie może sprawdzić się w sądzie. Arne został uznany za winnego, ale ostatecznie odsiedział tylko 5 lat (skazano go na 10 do 20 lat). Proces przyciągnął uwagę mediów na całym świecie i zyskał szeroki rozgłos dzięki licznym odniesieniom w literaturze i telewizji. Pełna historia opętania według Warrenów i Glatzelów Johnson i jego dziewczyna, Debbie Glatzel, byli konsekwentni i nieugięci w relacjonowaniu swoich wspomnień o wydarzeniach związanych z Warrenami. Utrzymywali, że paranormalna aktywność rozpoczęła się po tym, jak poszli posprzątać wynajętą nieruchomość, należącą do wspomnianego Bono. Początkowo mały David, brat Debbie, który miał pomóc im w porządkach, opowiedział o starszym mężczyźnie, którego nikt inny nie widział. Wyglądający na poparzonego człowiek najpierw ostrzegł chłopca (jednym słowem: „Uważaj!”), a następnie obiecał skrzywdzić Glatzelów, jeśli wprowadzą się do wynajętego domu. Starzec objawiał się dzieciakowi kilkakrotnie w swej demonicznej postaci, grożąc kradzieżą jego duszy. Chociaż rodzina nieraz słyszała dziwne odgłosy dochodzące ze strychu, za wyjątkiem Davida nikt nigdy nie widział mężczyzny. David doświadczał nocnych lęków, coraz dziwniej się zachowywał, a na jego ciele pojawiały się niewyjaśnione siniaki i zadrapania. Błogosławieństwo katolickiego księdza nie coraz gorzej. Rodzina miała być świadkami bicia i duszenia chłopca przez niewidzialne ręce; wkrótce David zaczął warczeć, syczeć, recytować fragmenty z Biblii. W ciągu kilku miesięcy przybrał na wadze prawie 60 kg. Każdej nocy któryś z członków rodziny czuwał przy chłopcu, który doświadczał skurczów i konwulsji, syczał i charczał. Po otrzymaniu „diagnozy” od Warrenów (Lorraine stwierdziła, że zauważyła materializującą się czarną mgłę w pobliżu chłopca, co miało być widoczną oznaką wrogiej obecności; zdaniem małżeństwa dziecko zostało opętane przez przynajmniej 43 demony), poddano go trzem „mniejszym egzorcyzmom”. Lorraine wyznała, że chłopak lewitował, na pewien czas przestał oddychać, a nawet zademonstrował nadprzyrodzoną zdolność prekognicji (podobno odniósł się do zabójstwa przy użyciu noża, które w przyszłości miał popełnić Johnson). W październiku 1980 roku Warrenowie skontaktowali się z policją w Brookfield i ostrzegli, że sytuacja stała się niebezpieczna. Podobnie jak w filmie, podczas jednego z egzorcyzmów Arne miał nakłonić (w dobrej wierze) jednego z zamieszkujących ciało Davida demonów do opętania jego samego. Kilka dni później ów byt miał przejąć kontrolę nad jego samochodem i zepchnąć go na drzewo, jednak Johsnon wyszedł ze zderzenia bez tym incydencie mężczyzna miał wrócić do wynajętej posiadłości, by zbadać starą studnię, która rzekomo była związana z jednym z demonów. Jak twierdzi, to było jego ostatnie spotkanie z tajemniczym bytem, którego był w pełni świadomy — po nawiązaniu z nim kontaktu przy studni, został całkowicie opętany. Podobno Warrenowie ostrzegali przed tym mężczyznę, on jednak zlekceważył ich zalecenia. Arne i Debbie postanowili przeprowadzić się do mieszkania w pobliżu miejsca pracy Debbie (pracowała u Alana Bono, nowego mieszkańca Brookfield, w Brookfield Pet). Po przeprowadzce Johnson zaczął zachowywać się coraz dziwniej, a jego przypadłość przypominała stany Davida. Debbie twierdzi, że regularnie wpadał w coś na kształt transu, powarkiwał i widział okropne rzeczy, których nie dostrzegał nikt inny. Po „przebudzeniu” niczego nie incydent, do którego wkrótce doszło, został stosunkowo wiernie przeniesiony na ekran, wyjąwszy może obecność dziewięcioletniej Mary, kuzynki Debbie, i Wandy, siostry. Pewnego dnia hodowca psów, Bono, upił się; odwiedzający go Debbie, Mary, Wanda i Johnson przewidywali kłopoty, więc Debbie namówiła ich, by szybko opuścili pokój. Bono pochwycił jednak Mary i odmówił puszczenia jej. Wówczas do mieszkania wrócił Johnson i rozkazał ją uwolnić. Wanda przedstawiła policji sytuację następująco: Mary pobiegła do samochodu, gdy Debbie próbowała załagodzić sytuację i stanęła między dwoma mężczyznami. Wanda na próżno próbowała odciągnąć Johnsona. Ten, warcząc jak zwierzę, nie reagując na nic, wyciągnął 13-centymetrowy scyzoryk i kilkukrotnie dźgnął Bono. Mężczyzna zmarł kilka godzin później. Johnsona znaleziono 3 km od miejsca zabójstwa. Było to to pierwsze morderstwo w historii Brookfield w Connectucit. Arne nigdy wcześnie nie wpadł w choćby najmniejszy konflikt z prawem, a przez znających go ludzi określany był jako dobry i uczynny chłopak, który bardzo troszczył się o matkę. Brakowało mu również motywu, choć w rzeczywistości również miał być pod wpływem alkoholu. Podobnie jak w filmie, Warrenowie poinformowali policję, że ich zdaniem w chwili popełniania zbrodni młody mężczyzna był opętany. O sprawie zrobiło się bardzo prawnik przyjął linię obrony zgodną z teorią o opętaniu (odwiedził nawet Anglię, by spotkać się z prawnikami zaangażowanymi w dwie podobne sprawy) i groził wezwaniem do sądu księżom, którzy nadzorowali egzorcyzmy Davida, jeśli odmówią współpracy, ostatecznie wszyscy musieli uznać, że z powodu braku dowodów utrzymywanie podobnej obrony nie ma w sądzie racji bytu, a dopuszczenie powiązanych zeznań byłoby nierelatywne i nienaukowe. Ostatecznie więc zdecydowano się zasugerować, że Johnson działał w samoobronie (o czym już w filmie nie wspomniano). Wszystko ponad to, czyli filmowy motyw Uczniów Barana, wiedźma i klątwa, zostało fabularnie dobudowane na potrzeby filmu. Wkrótce pojawiły się filmy dokumentalne, fabularne i książki. W 1983 wspomniany Geralt Brittle z pomocą Lorraine Warren wydał książkę traktującą o tych wydarzeniach; zdaniem twórców część zysków przekazało rodzinie, a źródła potwierdziły, że zapłacono jej 2000 dol. Po ponownej publikacji materiału w 2006 roku, David Glatzel i jego brat, Carl Glatze Jr., pozwali autorów i wydawców za naruszenie ich prawa do prywatności, zniesławienie i zamierzone wywołanie emocjonalnego cierpienia. Carl twierdził, że historia opętania była mistyfikacją wymyśloną przez Eda i Lorraine Warrenów, by wykorzystać rodzinę i chorobę psychiczną brata; w książce przedstawiono go jako postać negatywną, ponieważ nie wierzył w zjawiska nadprzyrodzone. Warrenowie mieli obiecać, że ta historia uczyni z rodziny milionerów i pomoże wydostać Johnsona z więzienia. Sam w 2007 napisał książkę o wspomnianych wydarzeniach ze swojej Warren aż do śmierci broniła swojej wersji, którą potwierdzało sześciu księży. Tej samej wersji uparcie bronili również Johnson i Debbie (po dziś dzień małżeństwo), którzy stwierdzili, że Glatzelowie zdecydowali się na pozwy wyłącznie w celach finansowych. Autor książki, Brittle, przekonuje, że napisał ją, bo rodzina tego właśnie chciała. Wówczas zależało jej, by ta historia została opowiedziana. Autor podkreśla, że jest w posiadaniu nagrań wideo z ponad 100 godzin wywiadów z Glatzelami, którzy podpisali się pod książką jako zgodną prawną jeszcze zanim została skierowana do druku „Obecność 3: Na rozkaz diabła” obejrzysz w kinach.

obecność film na faktach